wzniesienie <br>się ku niepowszednim wyżynom, przeniknięcie Bogiem tak silne, że łzy radości, <br>błogosławione łzy świętych, popłynęły mu strumieniem z oczu. Takie uskrzydlenie <br>duszy mogło być tylko dziełem Maryi, bez pośrednictwa której człowiek nie wzniesie <br>się nad samego siebie, zatem Ona była tutaj jak dawniej, królowała, wypełniała <br>słodyczą swej mocy kaplicę! Sapieha nie zabrał Jej, nie ukrzywdził Watykanu, <br>nie zubożył Rzymu. Maryja była równocześnie w Kodniu i tutaj, i na całej ziemi, <br>wszędzie jednako współczująca. Nie związana ze swym wyobrażeniem, wypełniała <br>przestrzeń, wysiłki ludzkie nie były w stanie ograniczyć Jej, uszkodzić albo <br>znieważyć.<br>Pogrążony w szczęśliwej modlitwie pokutnik niejasno zdawał sobie sprawę