Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
powiedziałem tak, bo czułem wielkie zmęczenie i niechęć do dalszej wędrówki, a jednocześnie, rzecz dziwna, strach przed zbytnim oddaleniem się od granicy.
Mój żołnierz pokiwał głową na znak zgody. Powiedziałem to samo po francusku i Francuz się zgodził. Kilkadziesiąt metrów pod nami, w stronę Szwajcarii, czernił się jakiś niewyraźny kształt.
- Skocz no, bracie - powiedziałem - zobacz, co to takiego.
Zaczynałem zyskiwać wobec tych dwu przewagę i rolę przewodniczą. Żołnierz skoczył i wyprężył się służbiście.
- Już lecę, panie. Wrócił migiem.
- Jakiś szałas opuszczony.
- Szałas? To świetnie. W sam raz nam się nada na noc.
Podnieśliśmy się i ruszyliśmy do szałasu. Był dość obszerny
powiedziałem &lt;page nr=202&gt; tak, bo czułem wielkie zmęczenie i niechęć do dalszej wędrówki, a jednocześnie, rzecz dziwna, strach przed zbytnim oddaleniem się od granicy.<br>Mój żołnierz pokiwał głową na znak zgody. Powiedziałem to samo po francusku i Francuz się zgodził. Kilkadziesiąt metrów pod nami, w stronę Szwajcarii, czernił się jakiś niewyraźny kształt.<br>- Skocz no, bracie - powiedziałem - zobacz, co to takiego.<br>Zaczynałem zyskiwać wobec tych dwu przewagę i rolę przewodniczą. Żołnierz skoczył i wyprężył się służbiście.<br>- Już lecę, panie. Wrócił migiem.<br>- Jakiś szałas opuszczony.<br>- Szałas? To świetnie. W sam raz nam się nada na noc.<br>Podnieśliśmy się i ruszyliśmy do szałasu. Był dość obszerny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego