Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
to nie było to, czego potrzebował. Spod opuszczonych powiek zerknął w stronę pomywaczek. Pierwsza z nich była zdrową i krzepką, z szerokim zadem dziewczyną.
Wycofał się z kuchni i w korytarzu przychwycił za ucho małego garsona.
- Jak ci na imię?
- Tadek, panie dyrektorze.
- Świetnie! Posłuchaj więc, Tadek... - Słucham, panie dyrektorze.
- Skocz do kuchni i przyślij mi tu Stefkę. Wiesz, która to? - Wiem, panie dyrektorze.
- Tylko szybko, na jednej nodze.
Zjawiła się po chwili rozgrzana, bardzo na twarzy czerwona, z mokrymi jeszcze rękoma, pachnąca potem i pomyjami. Słomka zadreptał koło niej.
- Stefka!
- Czego? - burknęła niechętnie.
- Przyjdź do mnie za dziesięć minut. Na
to nie było to, czego potrzebował. Spod opuszczonych powiek zerknął w stronę pomywaczek. Pierwsza z nich była zdrową i krzepką, z szerokim zadem dziewczyną.<br>Wycofał się z kuchni i w korytarzu przychwycił za ucho małego garsona.<br>- Jak ci na imię?<br>- Tadek, panie dyrektorze.<br>- Świetnie! Posłuchaj więc, Tadek... - Słucham, panie dyrektorze.<br>- Skocz do kuchni i przyślij mi tu Stefkę. Wiesz, która to? - Wiem, panie dyrektorze.<br>- Tylko szybko, na jednej nodze.<br>Zjawiła się po chwili rozgrzana, bardzo na twarzy czerwona, z mokrymi jeszcze rękoma, pachnąca potem i pomyjami. Słomka zadreptał koło niej.<br>- Stefka!<br>- Czego? - burknęła niechętnie.<br>- Przyjdź do mnie za dziesięć minut. Na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego