to nie było to, czego potrzebował. Spod opuszczonych powiek zerknął w stronę pomywaczek. Pierwsza z nich była zdrową i krzepką, z szerokim zadem dziewczyną.<br>Wycofał się z kuchni i w korytarzu przychwycił za ucho małego garsona.<br>- Jak ci na imię?<br>- Tadek, panie dyrektorze.<br>- Świetnie! Posłuchaj więc, Tadek... - Słucham, panie dyrektorze.<br>- Skocz do kuchni i przyślij mi tu Stefkę. Wiesz, która to? - Wiem, panie dyrektorze.<br>- Tylko szybko, na jednej nodze.<br>Zjawiła się po chwili rozgrzana, bardzo na twarzy czerwona, z mokrymi jeszcze rękoma, pachnąca potem i pomyjami. Słomka zadreptał koło niej.<br>- Stefka!<br>- Czego? - burknęła niechętnie.<br>- Przyjdź do mnie za dziesięć minut. Na