Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
kamieniołomu. Wrócił. Odbił
się od dalekich stoków gór. Wrócił. Odbił się od ziemi i od nieba i
wrócił, siadł milionem srebrnoszklanych kryształków na zdziwionej
twarzy Starego. A on stał i patrzył teraz prosto w twarz Syna.
- Żegnaj, Stary. Nie zobaczymy się chyba - krzyknął Syn strzelając do
tamtych, wybiegających z krzaków. Skoczył w dół i pobiegł samą
krawędzią przepaści. Tamci pobiegli za nim. Po chwili ucichły w dolinie
strzały. Zapanowała wielka cisza. A Stary stał jeszcze z ręką
przyciśniętą do piersi, jakby chciał zatrzymać uciekające z niego
życie, i patrzył na miejsce, gdzie przed chwilą stał syn jego. Patrzył
i patrzył, i
kamieniołomu. Wrócił. Odbił<br>się od dalekich stoków gór. Wrócił. Odbił się od ziemi i od nieba i<br>wrócił, siadł milionem srebrnoszklanych kryształków na zdziwionej<br>twarzy Starego. A on stał i patrzył teraz prosto w twarz Syna.<br> - Żegnaj, Stary. Nie zobaczymy się chyba - krzyknął Syn strzelając do<br>tamtych, wybiegających z krzaków. Skoczył w dół i pobiegł samą<br>krawędzią przepaści. Tamci pobiegli za nim. Po chwili ucichły w dolinie<br>strzały. Zapanowała wielka cisza. A Stary stał jeszcze z ręką<br>przyciśniętą do piersi, jakby chciał zatrzymać uciekające z niego<br>życie, i patrzył na miejsce, gdzie przed chwilą stał syn jego. Patrzył<br>i patrzył, i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego