Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok: 1996
nieżyczliwie.


W dwa dni po przyjeździe przyszła do naszego pokoju roześmiana.
Usłyszałem jej chichot na schodach. Otworzyła drzwi bez pukania.
- Jadziu, dziecko drogie, coś wam opowiem. Czy wiecie, że Boguś
Łatka chce się ze mną żenić?
Mama z wrażenia usiadła na łóżku. Szal zsunął się z ramienia.





- Nie opowiadaj głupstw!
- Słowo honoru. Przyszedł już nie z jednym goździkiem, ale z całym
bukietem. Skąd te goździki znosi, nie mam pojęcia! "Pani Zosiu, ja mam
na panią chęć". Nie mogłam zrozumieć z początku: co u licha, niech mówi
wyraźnie! A on na to: "Ja wdowiec, pani wdowa. Może te ostatnie latka
razem przeżyjemy?" - I
nieżyczliwie.<br><br><br> W dwa dni po przyjeździe przyszła do naszego pokoju roześmiana.<br>Usłyszałem jej chichot na schodach. Otworzyła drzwi bez pukania.<br> - Jadziu, dziecko drogie, coś wam opowiem. Czy wiecie, że Boguś<br>Łatka chce się ze mną żenić?<br> Mama z wrażenia usiadła na łóżku. Szal zsunął się z ramienia.<br><br><br><br><br>&lt;page nr=90&gt;<br> - Nie opowiadaj głupstw!<br> - Słowo honoru. Przyszedł już nie z jednym goździkiem, ale z całym<br>bukietem. Skąd te goździki znosi, nie mam pojęcia! "Pani Zosiu, ja mam<br>na panią chęć". Nie mogłam zrozumieć z początku: co u licha, niech mówi<br>wyraźnie! A on na to: "Ja wdowiec, pani wdowa. Może te ostatnie latka<br>razem przeżyjemy?" - I
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego