Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
Nie będzie bolało.
Wesołowski oblizał zaschnięte usta.
- Zastrzel mnie - jeszcze raz spróbował utargować maksymalną cenę. Kiernacki pokręcił głową.
- Znasz prawo, żyłeś z jego obchodzenia. Nie pójdę siedzieć dla tej jednej chwili. Gdyby chodziło o twoją małą - skinął w stronę łóżka - to może. Ale tobie mogę pomóc najwyżej butelką. Bez urazy.
- Spieprzaj - syknęła Dembosz. - Ja to zrobię.
Zdążył wstać i złapać ją za ramiona. Przemówić do rozsądku już nie - uprzedził go pisk telefonu. O dziwo - zamiast się szarpać, sięgnęła do boku. Cofnął ręce. Nie było rozmowy. Posłuchała chwilę, obrzuciła go mrocznym spojrzeniem i tyłem, dla podkreślenia, że bynajmniej nie skończyli, podeszła do
Nie będzie bolało.<br>Wesołowski oblizał zaschnięte usta.<br>- Zastrzel mnie - jeszcze raz spróbował utargować maksymalną cenę. Kiernacki pokręcił głową.<br>- Znasz prawo, żyłeś z jego obchodzenia. Nie pójdę siedzieć dla tej jednej chwili. Gdyby chodziło o twoją małą - skinął w stronę łóżka - to może. Ale tobie mogę pomóc najwyżej butelką. Bez urazy.<br>- Spieprzaj - syknęła Dembosz. - Ja to zrobię.<br>Zdążył wstać i złapać ją za ramiona. Przemówić do rozsądku już nie - uprzedził go pisk telefonu. O dziwo - zamiast się szarpać, sięgnęła do boku. Cofnął ręce. Nie było rozmowy. Posłuchała chwilę, obrzuciła go mrocznym spojrzeniem i tyłem, dla podkreślenia, że bynajmniej nie skończyli, podeszła do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego