Typ tekstu: Książka
Autor: Stawiński Jerzy
Tytuł: Piszczyk
Rok wydania: 1997
Lata powstania: 1959-1997
spod oka ludzi zgromadzonych na peronie.
- O, ten mi pachnie - szepnęła. - I ten drugi. Ja mam dobry węch.
Nie podnosiłem oczu, by nie spotkać spojrzenia panów, posądzonych przez panią Janinę o wykonywanie na dworcu czynności służbowych. Chciałem, żeby mi było wszystko jedno. Wyszliśmy z dworca i postanowiliśmy przejść pieszo do Starego Miasta, gdyż tak pięknie świeciło słońce.
- Czuję się jak po pogrzebie - powiedziała pani Janina. - Złożyliśmy kondolencje i do domu. Nie jestem tylko pewna, czy nie chciałabym się zamienić miejscami z nieboszczykiem.
- Mnie nie starczyłoby odwagi - westchnąłem.
Weszliśmy do parku Traugutta. Jesienne barwy liści zachwycały i mnie, mało wrażliwego, niestety, na piękno
spod oka ludzi zgromadzonych na peronie.<br>- O, ten mi pachnie - szepnęła. - I ten drugi. Ja mam dobry węch.<br>Nie podnosiłem oczu, by nie spotkać spojrzenia panów, posądzonych przez panią Janinę o wykonywanie na dworcu czynności służbowych. Chciałem, żeby mi było wszystko jedno. Wyszliśmy z dworca i postanowiliśmy przejść pieszo do Starego Miasta, gdyż tak pięknie świeciło słońce.<br>- Czuję się jak po pogrzebie - powiedziała pani Janina. - Złożyliśmy kondolencje i do domu. Nie jestem tylko pewna, czy nie chciałabym się zamienić miejscami z nieboszczykiem.<br>- Mnie nie starczyłoby odwagi - westchnąłem.<br>Weszliśmy do parku Traugutta. Jesienne barwy liści zachwycały i mnie, mało wrażliwego, niestety, na piękno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego