pod pewnymi względami uzasadniony, to jednak w sumie mylący raczej i niebezpieczny. Na pierwszym planie u Bergmana były zawsze relacje poziome, między ludźmi i zawsze ich znaczącym tłem (a może i podstawą) był problem Boga, a właściwie - milczenia Boga. I w tym momencie mniej ważne, czy jest to karzący Bóg Starego Testamentu, surowy, protestancki, czy łagodniejszy, katolicki. Ważne, że milczy, a to milczenie odzwierciedla powszechną w dzisiejszym świecie niepewność wiary, co najmniej - niepewność. A więc niepewność fundamentów własnego istnienia, lęk, więcej niż lęk - dojmujące odczucie, że przypadkowa, niczym nie uzasadniona egzystencja rozsypuje się i rozsypie definitywnie w nicość. Jak zatem znieść i