tej chwili przez kolejnego młodego poetę, który utrwala na papierze swój pierwszy bezradny sprzeciw - poezja była zawsze w swojej najgłębszej istocie wołaniem o uczciwą grę, dopominaniem się o przestrzeganie wobec nas, ludzi, ludzkich reguł. Ludzkich w podwójnym sensie: człowieczych i litościwych. Fakt, że partner gry - natura, ustrój, śmierć, historia, sam Stwórca wreszcie - jest niekoniecznie człowieczy, a już prawie na pewno nie litościwy, nie ma tu większego znaczenia. Poeta to lokator niezbyt logiczny: przyznaje z ociąganiem, że, owszem, powinien był przed podpisaniem umowy dokładniej się zapoznać z jej dodatkowymi klauzulami, zarazem jednak upiera się, że paragrafy swoją drogą, a właściciel budynku nie