Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
powszednie, bez fantazji, Kameduła
brzmiało tajemniczo i z cudzoziemska, górnolotnie.
- Palisz... - stwierdził fakt oczywisty Adam.
- Ja? - zdziwił się Ignaś. - Palacz,
kameduło, w kotłowni, nie ja. Zimno tu. Dreszczy od słońca
dostał. Zatkało się w kominie, przybytkiem wychodzi,
widzisz, jaki dobry cug? - pokazał sinawe pasmo nad głową.

- Dukaty - pociągnął nosem Adam.
- Szpenio! - pochwalił go Ignaś. - Masz węch.
Prawie zgadłeś. Belwedery, kameduło. Ostatnie. Od jutra
przechodzę na sianko. Siła wyższa, bo chociaż mocne,
ale marne. Do pierwszego nie starcza na cygara, a zapas skonfiskowali.
Komprenewu? A ty, kameduło?
- Nie - uciął Adam. - Harcerz, rozumiesz.
Od kolebki i uczynków.
- Nie ma sprawy. - Ignaś rozłożył ręce
powszednie, bez fantazji, Kameduła <br>brzmiało tajemniczo i z cudzoziemska, górnolotnie.<br>- Palisz... - stwierdził fakt oczywisty Adam. <br>- Ja? - zdziwił się Ignaś. - Palacz, <br>kameduło, w kotłowni, nie ja. Zimno tu. Dreszczy od słońca <br>dostał. Zatkało się w kominie, przybytkiem wychodzi, <br>widzisz, jaki dobry cug? - pokazał sinawe pasmo nad głową. <br><br>- Dukaty - pociągnął nosem Adam. <br>- Szpenio! - pochwalił go Ignaś. - Masz węch. <br>Prawie zgadłeś. Belwedery, kameduło. Ostatnie. Od jutra <br>przechodzę na sianko. Siła wyższa, bo chociaż mocne, <br>ale marne. Do pierwszego nie starcza na cygara, a zapas skonfiskowali. <br>&lt;orig&gt;Komprenewu&lt;/&gt;? A ty, kameduło?<br>- Nie - uciął Adam. - Harcerz, rozumiesz. <br>Od kolebki i uczynków. <br>- Nie ma sprawy. - Ignaś rozłożył ręce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego