Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
takich głębokich kaloszy jak ojciec i moglibyśmy utonąć w błocie.

Ale dni upływały, woda w Łowati nieco opadła i młode kwietniowe słońce z wolna zaczęło osuszać koleiny na grząskich ulicach.

Tekla twrerdziła, że przyleciały szpaki, ale żadnego z nich nie widziałem.

Zbliżała się Wielkanoc i do Wielkich Łuk mieli zjechać Szura i Pola. Ach, Pola, Polina! Nie mogłem po prostu doczekać się chwili, kiedy ją znowu zobaczę.

Podczas roztopów jazdy ojca do warsztatów i powroty trwały znacznie dłużej, a ponadto Jegor musiał odwozić Krysię do Żeni na wspólne lekcje rosyjskiego i arytmetyki, rzadko więc miałem okazję siedzieć obok niego na koźle
takich głębokich kaloszy jak ojciec i moglibyśmy utonąć w błocie.<br><br>Ale dni upływały, woda w Łowati nieco opadła i młode kwietniowe słońce z wolna zaczęło osuszać koleiny na grząskich ulicach.<br><br>Tekla twrerdziła, że przyleciały szpaki, ale żadnego z nich nie widziałem.<br><br>Zbliżała się Wielkanoc i do Wielkich Łuk mieli zjechać Szura i Pola. Ach, Pola, Polina! Nie mogłem po prostu doczekać się chwili, kiedy ją znowu zobaczę.<br><br>Podczas roztopów jazdy ojca do warsztatów i powroty trwały znacznie dłużej, a ponadto Jegor musiał odwozić Krysię do Żeni na wspólne lekcje rosyjskiego i arytmetyki, rzadko więc miałem okazję siedzieć obok niego na koźle
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego