Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
stary bradiaga, Samowałow?
- Nie wiadomo. Niektórzy uważają, że dał nogę w świat, w ciepłe strony. Ale ja wiem, że wybierał się do arbuzowego kołchozu po kożuch. I tego dnia zerwał się okropny buran. I boję się, że on z Wasylem... że obaj zamarzli.
- Niemożliwe, bratku. Zamarzać? To niepodobne do Samowałowa! Tacy jak on nigdy nie umierają. Najwyżej rozpływają się w powietrzu. Ja ci to mówię, jakem Stiopa-nożownik!
- Pewnie chcesz popalić, co? Masz, Jurik, sztachnij się - powiedział Sierioża podając mu okurek i dodał wspaniałomyślnie: - Zatrzymaj i pokurz sobie do woli. Odwiedź nas wieczorem po robocie. O, tamten barak, trzeci z prawej, jak
stary bradiaga, Samowałow?<br>- Nie wiadomo. Niektórzy uważają, że dał nogę w świat, w ciepłe strony. Ale ja wiem, że wybierał się do arbuzowego kołchozu po kożuch. I tego dnia zerwał się okropny buran. I boję się, że on z Wasylem... że obaj zamarzli.<br>- Niemożliwe, bratku. Zamarzać? To niepodobne do Samowałowa! Tacy jak on nigdy nie umierają. Najwyżej rozpływają się w powietrzu. Ja ci to mówię, jakem Stiopa-nożownik!<br>- Pewnie chcesz popalić, co? Masz, Jurik, sztachnij się - powiedział Sierioża podając mu okurek i dodał wspaniałomyślnie: - Zatrzymaj i pokurz sobie do woli. Odwiedź nas wieczorem po robocie. O, tamten barak, trzeci z prawej, jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego