krokiem głusząc krok.<br><br>Gdy do siostrzanej wnikła alkowy<br>Szukała głowy obok jej głowy,<br> Obok lic - innych lic,<br> Lecz nie znalazła nic.<br><br>Ujrzała tylko róże i róże,<br>Wszystkie szkarłatne i bardzo duże,<br> Bo śpiąca, trwając wzdłuż,<br> Sen pasła jawą róż.<br><br>Upadła pani w mrok na kolana.<br>"Tak będę trudniej zowąd widziana!'' -<br> Tamuje wonny dech,<br> Nocnych się bojąc ech.<br><br>Gdy północ wzmogła sny nieomylne,<br>Słyszy stąpanie bose i pilne -<br> Ściągnęła czujne brwi:<br> Ktoś wręcz otworzył drzwi.<br><br>Na klęczkach pani wzroku natęża,<br>Na klęczkach widzi, że duch jej męża<br> Idzie, drzwi tłumiąc ruch -<br> Śpi ciało - czuwa duch!<br><br>Idzie ku śpiącej w ogień i burzę