Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
Kapitan westchnął i przysunął jego przepustkę.
- Jest pan wolny - powiedział podpisując ją - niech się pan jeszcze zastanowi. Mój telefon pan zna. Do zobaczenia.
46.
Dymek szedł pustymi, ciemnymi ulicami bez płaszcza, nie zwracając uwagi na dotkliwy, zimny wiatr. Minął obojętnie jeden, potem drugi postój taksówek, na którym zapraszająco świeciły napisy "Taxi". Czuł się zagubiony, jakiś samotny i zwyczajnie chciało mu się płakać.
Po dobrej pół godzinie dobrnął do śródmieścia. Wszedł do napotkanej knajpy, w szatni kupił paczkę papierosów.
Zajrzał na chwilę do środka, korciło go, żeby wejść, wypić parę kieliszków, może nawet zalać się w trupa i zapomnieć o wszystkim.
I
Kapitan westchnął i przysunął jego przepustkę.<br>- Jest pan wolny - powiedział podpisując ją - niech się pan jeszcze zastanowi. Mój telefon pan zna. Do zobaczenia.<br>46.<br>Dymek szedł pustymi, ciemnymi ulicami bez płaszcza, nie zwracając uwagi na dotkliwy, zimny wiatr. Minął obojętnie jeden, potem drugi postój taksówek, na którym zapraszająco świeciły napisy "Taxi". Czuł się zagubiony, jakiś samotny i zwyczajnie chciało mu się płakać.<br>Po dobrej pół godzinie dobrnął do śródmieścia. Wszedł do napotkanej knajpy, w szatni kupił paczkę papierosów. &lt;page nr= 207&gt;<br>Zajrzał na chwilę do środka, korciło go, żeby wejść, wypić parę kieliszków, może nawet zalać się w trupa i zapomnieć o wszystkim.<br>I
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego