Z początku cisza, a we mnie<br>nadzieja, że może nie ma jej w domu, może wyszła na miasto, i serce<br>wali mi młotem, że za chwilę ktoś na niższym piętrze wychyli głowę z<br>jakichś drzwi i potwierdzi:<br> - Tej pani nie ma w domu. Poszła do tych kurew szyć sobie sukienkę.<br>Tfu, myślą, że już wszyscy zapomnieli, kiedy zrobiły się krawcowymi.<br>Zostawić karteczkę. Tak kazała, gdyby ktoś przyszedł. Ale kto by tam do<br>niej przychodził. Ma karteczkę, ołówek czy dać?<br> Pukam drugi raz, ciut głośniej, i słyszę przez drzwi czyjeś<br>przytłumione kroki, zbliżające się do drzwi, a po chwili dochodzi mnie<br>omal