ale wysypał, kierowany boską ręką, w miejscu, gdzie mogło wzejść i dojrzeć. Pozbawiony pomocy moralnej bliźnich, za jedyną opokę mając Biblię, wysnuwa z siebie cały system dobra i zła, dochodzi do zrozumienia własnej winy, winy określonej dokładnie według zasad moralności protestancko-kupieckiej: grzeszył nieposłuszeństwem wobec rodziców i żądzą niezapracowanych zysków. Tłumacząc to na język pojęć etycznych: człowiek ma wrodzoną umiejętność rozróżniania zła i dobra i jest religijny z natury. Wystarczy oderwać go od zbiorowych obłędów i zbiorowych wad, aby stanął czysty, w całym blasku nieskażonego dostojeństwa.<br> Jednak na to, aby dokonała się ta przemiana, potrzeba nadzwyczajnego środka, gwałtownego wstrząsu, jakim było