trochę. U księdza odrzuciłem jego pomysł z powodów zasadniczych. Wiedziałem, że dla ojca zaproponowana rejterada z Torunia była nie do przyjęcia. Nawet na najbardziej honorowych warunkach obrażałaby go. Nie mogłem też mieć co do tego złudzeń, że w Toruniu przez różne niedyskrecje w kurii zaraz by się wiedziało o wszystkim. To znaczy, że zakaz zmarłego biskupa odwołano, ale na pewnych warunkach. U księdza Ducci głosy tych względów odzywały się chórem, teraz - po kolei, i na skutek tego jeszcze wyraźniej, jeszcze jaśniej. <br>W samochodzie krótka rozmowa z Malińskim. Nie rozumie mojego stanowiska. Namawia, żebym się zastanowił, rozważył, depeszował do ojca. Podejrzewa, że coś