Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Salisz nie podnosząc głowy.
- Ile matce zapłacą, mówili?
- Matka zgodziła na pięć miesięcy. To będzie pięćdziesiąt złotych.
- Oho. Oni bogacze, mają z czego płacić.
- Gospodarz buty da jesienią do tego.
- Długo tych butów nie ponosisz. Znam ja ich. A obiad przynoszą?
- Nie. Ja rano najadam się. Chleba dają do woli.
- To znaczy jesz dwa razy dziennie? Słabo. Ech, kutwy. A na przyszły rok gdzie będziesz służyć?
- Ja nie wiem.
- Może nam się poprawi, to wzięłabym ciebie.
- A Polek?
- Isz ty, Polek... Polka wyślemy może do miasta, do szkoły.
- Do miasta? - spytał niepewnie Salisz. - Do prawdziwego miasta?
- A co ty myślisz? Patrzcie, Pluska
Salisz nie podnosząc głowy.<br>- Ile matce zapłacą, mówili?<br>- Matka zgodziła na pięć miesięcy. To będzie pięćdziesiąt złotych.<br>- Oho. Oni bogacze, mają z czego płacić.<br>- Gospodarz buty da jesienią do tego.<br>- Długo tych butów nie ponosisz. Znam ja ich. A obiad przynoszą?<br>- Nie. Ja rano najadam się. Chleba dają do woli.<br>- To znaczy jesz dwa razy dziennie? Słabo. Ech, kutwy. A na przyszły rok gdzie będziesz służyć?<br>- Ja nie wiem.<br>- Może nam się poprawi, to wzięłabym ciebie.<br>- A Polek?<br>- Isz ty, Polek... Polka wyślemy może do miasta, do szkoły.<br>- Do miasta? - spytał niepewnie Salisz. - Do prawdziwego miasta?<br>- A co ty myślisz? Patrzcie, Pluska
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego