Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Wspominając o chorobie, chciała pani Linsrumowa zatrzeć ewentualne złe wrażenie sąsiadów, którzy już ciekawie wyglądali z okien.
Polek, czując pogoń, puścił się niezdarnym kłusem wzdłuż ulicy Młynowej. Przed sklepem baptysty zatrzymał się jednak i postał chwilę, wdychając chłodne przedwieczorne powietrze. Uczyniło mu się nagle lepiej i weselej.
Tra la la
Tra la la
bum bum cyk
- zanucił raptownie.
Baptysta z Biblią w ręku wyszedł na ganeczek.
- Co się stało, synku? - spytał zdumiony. - Ktoś cię uderzył?
Polek w jednej chwili przypomniał sobie całe nieszczęście i swój los żałosny.
- Uderzyli mnie, oj, jak uderzyli - zapłakał nagle i ruszył dalej na miękkich bardzo nogach.
- No tak
Wspominając o chorobie, chciała pani Linsrumowa zatrzeć ewentualne złe wrażenie sąsiadów, którzy już ciekawie wyglądali z okien.<br>Polek, czując pogoń, puścił się niezdarnym kłusem wzdłuż ulicy Młynowej. Przed sklepem baptysty zatrzymał się jednak i postał chwilę, wdychając chłodne przedwieczorne powietrze. Uczyniło mu się nagle lepiej i weselej.<br>Tra la la<br>Tra la la<br>bum bum cyk<br>- zanucił raptownie.<br>Baptysta z Biblią w ręku wyszedł na ganeczek.<br>- Co się stało, synku? - spytał zdumiony. - Ktoś cię uderzył?<br>Polek w jednej chwili przypomniał sobie całe nieszczęście i swój los żałosny.<br>- Uderzyli mnie, oj, jak uderzyli - zapłakał nagle i ruszył dalej na miękkich bardzo nogach.<br>- No tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego