myśl o prześladującym go toto-lotku całkowicie wywietrzały z głowy matrymonialne problemy. Niewyspana, ale obowiązkowa Kasieńka dawno już poszła do pracy, kiedy modląc się o odwrotność cudu, wymarzonego przez wszystkich graczy, Lesio kończył się golić.<br>Nie niepokoił się spóźnieniem do biura, nie myślał o niczym, jedynym jego pragnieniem była teraz "Trybuna Ludu", a w niej wyniki ostatniego losowania. W trzecim kolejnym kiosku dostał wreszcie pożądaną prasę, z którą odruchowo, siłą rozpędu, wsiadł do nadjeżdżającego autobusu.<br>Odczytane w "Trybunie Ludu" numery nic mu nie powiedziały, nie pamiętał bowiem, jakie numery skreślone zostały na kuponach. Drżącymi rękami wyciągnął z kieszeni najpierw dziesięć ostatnich