z nim zgodzie. No więc jeszcze gliniane donice, wspomnienie knajpy "pod cyckiem", wory pszenicy, ruchliwe, piskliwe, żółte kulki kurcząt, beczenie, przybijanie ręki na zgodę i wódka pomieszana z zapachem końskiego potu, a potem na drugą stronę rzeki, przez most - bo wie pan, tam u Ruskich to jest na co popatrzeć.<br>Ubogie samochody Wschodu uginają się od bogactw. Maski, dachy, bagażniki pokryte dywanami, szeregi namiotów na betonowej pustyni targowiska. Samowary, kryształy, plastykowe złoto rokokowych zegarów na baterię, rzeczy, o których przeznaczenie trzeba się dopytywać w języku przypominającym panslawistyczną groteskę, narzędzia do wszystkiego, przeszwarcowane papierosy i anilanowe sweterki w barwach, których nie widziało