się do Oksywia, gdzie dla wszystkich marynarzy bez przydziału, tzn. zapasowych załóg okrętów podwodnych, orkiestry i innych, zorganizowano batalion Horyda. 11 września ruszyliśmy do ataku. Dowódca, kmdr Horyd, kawaler Virtuti z 1920 r., jadąc gazikiem prowadził nas do ataku z szablą w ręku, wznosząc okrzyki: Do boju! Niech Polska żyje! Vivat! Biegliśmy po świeżym rżysku, ale widzę, że tu pada człowiek, tam się przewraca - poległych coraz więcej. Podczas ataku poległo ok. 2/3 żołnierzy, a także prawie wszyscy oficerowie łącznie z mjrem Horydem. Zdobyliśmy miejscowość Mosty, a przy życiu pozostał por. Sobieraj - mechanik okrętów podwodnych i ja.<br>Potem jeszcze gdzieś atakowaliśmy