Gdy tak szedł wielkim krokiem, rozmyślając o Ninoczce, czuł się młody, rześki i silny. Śnieg iskrzył się w słońcu i mróz trzymał siarczysty. Byli sami z Wasylem w ogromnym, białym pustkowiu, wiorsta za wiorstą zmierzali na północ. Wzrok mknął w przestrzeń swobodną i szeroką, nad którą unosiła się wspaniała cisza. W oddali śnieg zlewał się z błękitem i migotał cudowną łagodnością.<br>- Wiesz, synu, że mam trzech braci. Jeśli każdy z nich też ma syna, to wyobraź sobie, że chodzi po świecie ośmiu Samowałowów! Czterech dużych, czterech mniejszych.<br>Rozpierała go radość życia. Nie wątpił, że zdobędzie Ninoczkę. Nie wątpił, że żyć będzie długo