łyżeczki stukającej równie głośno, jak i demonstracyjnie w szklankę z herbatą, a potem delikatne posapywanie. I nagle wszystko cichło. Uspokajało się. <br>Każde z nas, trzeba jasno powiedzieć, wpisywało tę ciszę na własne konto, jakby jego zasługą było to, że ojciec wreszcie przestawał być uciążliwy, natrętny, a czasem nawet opuszczał mieszkanie. W rzeczywistości nie przywiązywaliśmy wagi do jego problemów. Zaledwie tolerowaliśmy ojca, z trudem dostrzegaliśmy wśród sterty przedmiotów czy wśród innych ojców, łaskawie go od nich odróżniając. <br>Kiedy próbował wyrazić swoją opinię na jakiś temat, zwrócić komuś na coś uwagę, gdy po prostu chciał być obecny przy ważnych rozmowach, czynnie w nich jako