Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
uwielbieniem na przywódcę. - On jak zechce, to wszystko może.
- Eee tam - mruknął Lońka - ja to też potrafię, skór wysypał worek.
- Właśnie, odezwał się - zasyczał Kaziuk. - Z krową się możesz przyrównać.
- A co? Łapa pewnie święty?
- A właśnie święty.
- To może go w rękę pocałujesz? - rozeźlił się Kajaki.
- No i pocałuję. W tej chwili przeszły Puciałłówna z Lilką, zagadane, rozchichotane. Puciałłówna zerknęła najpierw w kierunku świty Kękusia, potem na Polka i rzekła nienaturalnie głośno:
- Polek, chodź na chwilę. Kajaki kaszlnął nagle znacząco. Bocian uśmiechnął się ironicznie, sięgnął niedbale palcami swojej gęstej i ciemnej czupryny.
- Coś ci chcę powiedzieć, chodź. Polek wstał, walcząc z raptownym
uwielbieniem na przywódcę. - On jak zechce, to wszystko może.<br>- Eee tam - mruknął Lońka - ja to też potrafię, skór wysypał worek.<br>- Właśnie, odezwał się - zasyczał Kaziuk. - Z krową się możesz przyrównać.<br>- A co? Łapa pewnie święty?<br>- A właśnie święty.<br>- To może go w rękę pocałujesz? - rozeźlił się Kajaki.<br>- No i pocałuję. W tej chwili przeszły Puciałłówna z Lilką, zagadane, rozchichotane. Puciałłówna zerknęła najpierw w kierunku świty Kękusia, potem na Polka i rzekła nienaturalnie głośno:<br>- Polek, chodź na chwilę. Kajaki kaszlnął nagle znacząco. Bocian uśmiechnął się ironicznie, sięgnął niedbale palcami swojej gęstej i ciemnej czupryny.<br>- Coś ci chcę powiedzieć, chodź. Polek wstał, walcząc z raptownym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego