pisze wprost o potrzebie rewolucji pod znakiem Lucyfera.<br><br> - Ta apokaliptyczność to raczej konstatacja stanu istniejącego. Już mamy do czynienia z inwazją barbarzyńców, nie w sensie inwazji emigrantów z Trzeciego Świata, jak niektórzy to trywializują, ale w sensie inwazji pewnego światopoglądu, pewnej barbarzyńskiej moralności, podejścia do sfery religii, moralności, estetyki, kultury. W zasadzie rewolucja dokonuje się od wielu już lat na naszych oczach, tylko, że nie jest to rewolucja polityczna, tylko o wiele głębsza rewolucja antyreligijna, rewolucja <orig>profańska</>, <orig>antysakralna</>, która trwa tak na dobrą sprawę już od wieku XVI, od czasów reformacji. Rewolucja, która wywraca cały porządek społeczny, moralny , religijny. Pocieszające jest to