Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
żeby się martwić na zapas. Raźno te konie parskają. Nie gubią drogi w taką mroczną noc. Ciemno, choć oko wykol".

I znowu, znowu to samo... Patrzyła w ciemność myśląc o przepadłym domu, o radościach, które w nim przeżyła, o Franku, gdy tańczyli pierwszego mazura, podszedł do niej nieco utykając, pomyślała: "Wariatuńcio, jakżeż on mazura zatańczy?, ale mu nie odmówię, pal sześć" - a tu ni stąd, ni zowąd on im wszystkim pokazał, jak się po polsku tańczy mazura! Jakby Boruta go porwał albo inny diasek. Kapela cięła od ucha i pusto się wokół nich zrobiło, i już wiedziała, że trafił się jej
żeby się martwić na zapas. Raźno te konie parskają. Nie gubią drogi w taką mroczną noc. Ciemno, choć oko wykol".<br><br>I znowu, znowu to samo... Patrzyła w ciemność myśląc o przepadłym domu, o radościach, które w nim przeżyła, o Franku, gdy tańczyli pierwszego mazura, podszedł do niej nieco utykając, pomyślała: "Wariatuńcio, jakżeż on mazura zatańczy?, ale mu nie odmówię, pal sześć" - a tu ni stąd, ni zowąd on im wszystkim pokazał, jak się po polsku tańczy mazura! Jakby Boruta go porwał albo inny diasek. Kapela cięła od ucha i pusto się wokół nich zrobiło, i już wiedziała, że trafił się jej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego