sierść, czyniąc tym pewien zaszczyt żelaznemu zwierzęciu pana Pieślaka. Polek tymczasem uważnie oglądał wielką sczerniałą torbę skórzaną, z której wyglądały zwitki gazet.<br>Babka Linsrumowa, uczesana gładko i ogarnięta w pośpiechu, wyszła już na kamienny ganek, aby przywitać gościa.<br>- Dzień dobry, pan Pieślak.<br>- Dobry, dobry - rzekł listonosz, przecierając twarz mokrymi dłońmi. - Wczesne lato w tym roku.<br>- Pan Bóg nie poskąpił pogody. Pewnie znowu jakieś podatki?<br>- Nie, pani Linsrumowa, dzisiaj paczka.<br>- Paczka? - przelękła się Babka. - Kto tam do nas będzie paczki posyłać?<br>- A bo to do pani chłopca.<br>- Do Polka! Matko ty przenajświętsza!<br>- Chodź tu, podpisz - rzekł pan Pieślak, szykując ołówek i różowy blankiet