Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 11
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
Nazywał się Mazurkiewicz. Był przed wojną kowalem w Zakopanem. Zamówiłam u niego kratę do kaplicy, dałam mu 100 złotych zaliczki. Gdy wkroczyli Niemcy, objawił się zakopiańczykom w mundurze gestapo. Może za te 100 złotych darował nam życie, bo przecież za przechowywanie Żydów i świniobójstwo była kara śmierci. No, a na Wielkanoc dzieci musiały zadowolić się kartkowym chlebem ze sztucznym miodem.
- Takie straszne są te wspomnienia.
- Widzisz Stasiu, to nie jest ważne, którą ciężarówką odjedziemy z tego świata. Ważne jest, dokąd ta ciężarówka nas zawiezie. A o to musimy zadbać już tu, na tym świecie. Jesteś żonaty?
- Rozwiodłem się.
- Oj Staszku, Staszku
Nazywał się Mazurkiewicz. Był przed wojną kowalem w Zakopanem. Zamówiłam u niego kratę do kaplicy, dałam mu 100 złotych zaliczki. Gdy wkroczyli Niemcy, objawił się zakopiańczykom w mundurze gestapo. Może za te 100 złotych darował nam życie, bo przecież za przechowywanie Żydów i &lt;orig&gt;świniobójstwo&lt;/&gt; była kara śmierci. No, a na Wielkanoc dzieci musiały zadowolić się kartkowym chlebem ze sztucznym miodem.<br>- Takie straszne są te wspomnienia.<br>- Widzisz Stasiu, to nie jest ważne, którą ciężarówką odjedziemy z tego świata. Ważne jest, dokąd ta ciężarówka nas zawiezie. A o to musimy zadbać już tu, na tym świecie. Jesteś żonaty?<br>- Rozwiodłem się.<br>- Oj Staszku, Staszku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego