porzuciłam go na zawsze. Przeleźć z powrotem nie zdołałabym w żaden żywy sposób.<br>Zeszłam ze skałek z całym dobytkiem piastowanym w objęciach, znalazłam się na miniaturowej plaży, ujrzałam dalszy ciąg lądu, tu piaseczek, tam trawka, gdzieniegdzie grupa innych skałek, daleko jakieś zabudowania... Upuściłam dobytek i nogi się pode mną ugięły. Wielki Boże, dopłynęłam...!<br>Możliwe, że wszystko wyglądałoby inaczej, gdybym się stamtąd natychmiast oddaliła. Cały dalszy ciąg mojego życia zależał od tego jednego drobiazgu. Ale nie wiedziałam o tym i nie oddaliłam się. Nie miałam siły. Padłam obok dobytku na suchy piaseczek i śmiertelnie zmęczona, pełna niewymownej ulgi, bezgranicznie szczęśliwa, zasnęłam kamiennym snem