Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
odpowiedzi przerzucała się szybko z tematu na temat.

- Okropna dziura te Wielkie Łuki... Szukałam przez cały wieczór hotelu... są jakieś pokoje umeblowane, ale wszystkie zajęte... Naprawdę, bardzo mi przykro... Pomyślałam sobie, że państwo nie odmówią mi noclegu... Ach, w Moskwie życie jest inne... Mój mąż...

- A cóż panią sprowadza do Wielkich Łuk? - przerwał ojciec potok jej słów.

Kawrygina umilkła. Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale tylko bezgłośnie poruszyła wargami. Twarz jej zmieniła się, poszarzała, z oczu trysnęły łzy. Przyłożyła do twarzy chusteczkę, oparła czoło o stół i zaczęła spazmatycznie łkać.

Nasze stosunki z Kawryginami były zawsze chłodne, a pod koniec w Nowych Sokolnikach
odpowiedzi przerzucała się szybko z tematu na temat.<br><br>- Okropna dziura te Wielkie Łuki... Szukałam przez cały wieczór hotelu... są jakieś pokoje umeblowane, ale wszystkie zajęte... Naprawdę, bardzo mi przykro... Pomyślałam sobie, że państwo nie odmówią mi noclegu... Ach, w Moskwie życie jest inne... Mój mąż...<br><br>- A cóż panią sprowadza do Wielkich Łuk? - przerwał ojciec potok jej słów.<br><br>Kawrygina umilkła. Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale tylko bezgłośnie poruszyła wargami. Twarz jej zmieniła się, poszarzała, z oczu trysnęły łzy. Przyłożyła do twarzy chusteczkę, oparła czoło o stół i zaczęła spazmatycznie łkać.<br><br>Nasze stosunki z Kawryginami były zawsze chłodne, a pod koniec w Nowych Sokolnikach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego