rana odprawia jakąś mszę. Tak, nie ma ochoty gadać dłużej, lecz to dobry człowiek, więc choć uważa mnie za ostatnią bladź, usiłuje zrobić coś z zegarem, tylko co? Przytulić Milenki nie wypada księdzu, choć może? Nie, po prostu położył mi dłoń na ramieniu.<br><br> To było już na wiosnę, po świętach Wielkiejnocy; spodziewała się chyba, że Jac znowu przyjedzie do Warszawy, ale nie przyjechał, Maks tylko telefonował kilka razy. Prosił, pamiętam, żeby Czika zaszczekała przez ocean, a ona nie bardzo miała ochotę tak na zawołanie, więc trzeba ją było prowokować, kusząc kęskiem, a jednocześnie odmawiając, aż wreszcie dopominająco się rozujadała. Jac nie