Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
i zaczął skakać po dachach domów. Od Franciszkanów ruszył kondukt.
***
Zawsze tego pragnął, lecz teraz, gdy spełniało się ponoć jego marzenie, nie odczuwał nic poza pustką. Żadnych wrażeń czy uczuć. Płynął bezwiednie pośród wielorybich chmur, otulony miękkimi ciałami. Gdzieniegdzie przebijał jeszcze słoneczny promień, ale z każdą chwilą robiło się ciemniej. Wielorybie wraz z Zygmuntem zanurzały się w głębinach oceanu. Opadały powoli, wciąż niżej i niżej, wachlując spokojnie szerokimi płetwami, a ich śpiew łamał się w mroczniejącej przestrzeni i cichł, pozostawiając tam w górze zagubione echa. Gdy śpiew zgasł całkowicie i zniknęło słońce, wielorybie przywarły brzuchami do dna, wzbijając przez moment tuman
i zaczął skakać po dachach domów. Od Franciszkanów ruszył kondukt.<br>***<br>Zawsze tego pragnął, lecz teraz, gdy spełniało się ponoć jego marzenie, nie odczuwał nic poza pustką. Żadnych wrażeń czy uczuć. Płynął bezwiednie pośród wielorybich chmur, otulony miękkimi ciałami. Gdzieniegdzie przebijał jeszcze słoneczny promień, ale z każdą chwilą robiło się ciemniej. Wielorybie wraz z Zygmuntem zanurzały się w głębinach oceanu. Opadały powoli, wciąż niżej i niżej, wachlując spokojnie szerokimi płetwami, a ich śpiew łamał się w mroczniejącej przestrzeni i cichł, pozostawiając tam w górze zagubione echa. Gdy śpiew zgasł całkowicie i zniknęło słońce, wielorybie przywarły brzuchami do dna, wzbijając przez moment tuman
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego