Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
przygląda się im podejrzliwie, ale na pewno udobruchają go machorką. Na tej trasie tacy amatorzy podróży to nie nowina. Pociąg przyśpieszył albo zdawało się, że przyśpiesza nieprawdopodobnie, i tylko czerwona lampa na breku migała jeszcze, zanim przepadła w dali. Zosia osunęła się na nasyp i tłukła w ziemię pięściami.


19
Wkrótce dobiegły końca roboty nad Ubaganem. Opuścili ziemianki, a Niemcy nadwołżańscy swoje namioty, i wyruszyli do Nowego Depo. Śnieg jeszcze leżał na stepie, gdyż po krótkiej odwilży niespodzianie powróciły zadymki, biała zima trzymała uparcie. Jechali saniami w gwiaździstą noc. Nad Ubaganem został tylko dróżnik, który miał dozorować mostu. I gdzieś w
przygląda się im podejrzliwie, ale na pewno udobruchają go machorką. Na tej trasie tacy amatorzy podróży to nie nowina. Pociąg przyśpieszył albo zdawało się, że przyśpiesza nieprawdopodobnie, i tylko czerwona lampa na breku migała jeszcze, zanim przepadła w dali. Zosia osunęła się na nasyp i tłukła w ziemię pięściami.<br><br><br>19<br>Wkrótce dobiegły końca roboty nad Ubaganem. Opuścili ziemianki, a Niemcy nadwołżańscy swoje namioty, i wyruszyli do Nowego Depo. Śnieg jeszcze leżał na stepie, gdyż po krótkiej odwilży niespodzianie powróciły zadymki, biała zima trzymała uparcie. Jechali saniami w gwiaździstą noc. Nad Ubaganem został tylko dróżnik, który miał dozorować mostu. I gdzieś w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego