Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dom
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1985
dacz" za żywopłotem, wśród równo strzyżonych trawników, czasem po ludziach letnicy z rzadka rozsiani. To wszystko można tolerować, jak obce, ale nieuchronne maniery. Niemniej im głębiej w wieś tym normalniej, zwyczajniej. Tym większa izolacja.
Sprzedać gospodarkę? A dokąd pójść? Za Marysią na łaskawy, kartkowy chleb? Na służbę do marnotrawnego pana? Wolne żarty. I z tego możemy sobie pożartować po kolacji.
A bez żartów dla gospodyni druga największa po mężu strata, to Danusia. Gdzieś w normalnym rozwoju , zatrzymała się, z trudem zaczęła mówić, bełkotliwie, i, jak się człowiek przyzwyczai to zrozumie, ale z trudem. Danusia jako dziecko ciężko chorowała; po paru dniach gorączki
dacz" za żywopłotem, wśród równo strzyżonych trawników, czasem po ludziach letnicy z rzadka rozsiani. To wszystko można tolerować, jak obce, ale nieuchronne maniery. Niemniej im głębiej w wieś tym normalniej, zwyczajniej. Tym większa izolacja.<br>Sprzedać gospodarkę? A dokąd pójść? Za Marysią na łaskawy, kartkowy chleb? Na służbę do marnotrawnego pana? Wolne żarty. I z tego możemy sobie pożartować po kolacji.<br>A bez żartów dla gospodyni druga największa po mężu strata, to Danusia. Gdzieś w normalnym rozwoju , zatrzymała się, z trudem zaczęła mówić, bełkotliwie, i, jak się człowiek przyzwyczai to zrozumie, ale z trudem. Danusia jako dziecko ciężko chorowała; po paru dniach gorączki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego