Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Lata powstania: 1951-1989
nasadza
i mówi z głupkowatą miną:
Daj mnie, ja teraz bank potrzymam,
z ochotą na to się odważę,
bo mnie nie znają na bazarze!

Niedbale paląc papierosa,
Rurka mu z miejsca utarł nosa!
Ty męczychujku! Ty wyskrobku!
Najmij się lepiej do wykopków!
Ty obsługiwać chcesz trzy karty?
Ty - taki jołop? Wolne żarty!
I zaczął kpić, że bije pytę,
gdy on już - Rurka - ma kobitę,
i to kobitę pierwsza klasa.
To Stefka jest, córka Kulasa.
Jakie ma nóżki! A cyc jaki!
Niechaj przyświadczą mu chłopaki!
I tu mu błyska myśl genialna,
że Stefka jest wprost idealna -
co - idealna?! wręcz marzenie! -
by ją wystawiać
nasadza<br>i mówi z głupkowatą miną:<br>Daj mnie, ja teraz bank potrzymam,<br>z ochotą na to się odważę,<br>bo mnie nie znają na bazarze!<br><br>Niedbale paląc papierosa,<br>Rurka mu z miejsca utarł nosa!<br>Ty &lt;orig&gt;męczychujku&lt;/&gt;! Ty wyskrobku!<br>Najmij się lepiej do wykopków!<br>Ty obsługiwać chcesz trzy karty?<br>Ty - taki jołop? Wolne żarty!<br>I zaczął kpić, że bije pytę,<br>gdy on już - Rurka - ma kobitę,<br>i to kobitę pierwsza klasa.<br>To Stefka jest, córka Kulasa.<br>Jakie ma nóżki! A cyc jaki!<br>Niechaj przyświadczą mu chłopaki!<br>I tu mu błyska myśl genialna,<br>że Stefka jest wprost idealna -<br>co - idealna?! wręcz marzenie! -<br>by ją wystawiać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego