co dzień zwycięskich. I podczas jednej z nich, na zboczu góry, w natarciu, kiedy płuca wciągają głęboko powietrze przed skokiem naprzód i serce stuka na chwałę młodości, dosięgła ciebie kula. Masz kwaterę na Monte Cassino, i ominęły ciebie wygnańcze błądzenia twoich kolegów po Argentynach i Kanadach. <br><br><tit>Byrscy, Tadeusz i Irena.</> Wspaniali. Mądrzy, uczciwi, szlachetni. Wielbiłem ich, byli moimi bliskimi przyjaciółmi i uważam to za wielki przywilej. Mój okres radiowy w Wilnie to Byrscy. Razem szurnięto nas stamtąd. Ciekawe, że Byrski Warszawę, skąd pochodził, odczuł po bujnym kulturalnie Wilnie jako ciche prowincjonalne miasto.<br> Podczas wojny odwiedzaliśmy ich na Bielanach. Tam wsławili się