Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
okrucieństwa. Czułem się, jak gdybym był poza czasem i rzeczywistością.
Opuściliśmy restaurację niemal ostatni, szliśmy przytuleni da siebie, w skupionym milczeniu, a kiedy skręciliśmy w Marszałkowską, mijający nas pośpiesznie młody człowiek szepnął:
- Nie chodźcie tam! Na placu łapanka!
Istotnie, ludzie uciekali od strony placu Zbawiciela i ostrzegali przechodniów:
- Zajechały budy! Wygarniają z bram! Zawracajcie!
Było już dosyć późno. Drogę do mieszkania Diany mieliśmy odciętą.
- Musimy iść do mnie - powiedziałem.
Diana milczała, oparta bezradnie o witrynę sklepu.
- Musimy iść do mnie - powtórzyłem z zakłopotaniem.
- To fatalne - rzekła Diana bijąc się widocznie z myślami. - Jak się później wytłumaczę?
W oddali ukazał się na
okrucieństwa. Czułem się, jak gdybym był poza czasem i rzeczywistością.<br>Opuściliśmy restaurację niemal ostatni, szliśmy przytuleni da siebie, w skupionym milczeniu, a kiedy skręciliśmy w Marszałkowską, mijający nas pośpiesznie młody człowiek szepnął:<br>- Nie chodźcie tam! Na placu łapanka!<br>Istotnie, ludzie uciekali od strony placu Zbawiciela i ostrzegali przechodniów:<br>- Zajechały budy! Wygarniają z bram! Zawracajcie!<br>Było już dosyć późno. Drogę do mieszkania Diany mieliśmy odciętą.<br>- Musimy iść do mnie - powiedziałem.<br>Diana milczała, oparta bezradnie o witrynę sklepu.<br>- Musimy iść do mnie - powtórzyłem z zakłopotaniem.<br>- To fatalne - rzekła Diana bijąc się widocznie z myślami. - Jak się później wytłumaczę?<br>W oddali ukazał się na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego