Staszka bocznymi drogami do majątku Rutkowskiego, Górny Szpetal, trzydzieści kilometrów stąd, tam u fornali, właściwie u pastucha jednego, ranny wydobrzeje.<br>Wszystko, zdawało się, załatwił, dziwiło go tylko, że Staszek uporczywie przywołuje trzymanym w dłoni kluczem. Nachylił się nad nim.<br>- Masz - szepnął Staszek wtykając mu klucz do ręki zamknąłem na kłódkę.<br>Wymownym gestem streścił całą sytuację.<br>Szczęsny nie od razu zrozumiał, ale gdy sobie uprzytomnił, co się teraz dzieje na Piekarskiej i co jutro wyniknie, jeśli kłódka nie będzie zdjęta - to aż go ciarki przeszły.<br>- Ale z ciebie udko!<br>- Zawsze tak robię - usprawiedliwiał się Staszek. Zamknąłem, co robiący byłem pewien, że dziś