lśni czystością. Wytwornie ubrana, delikatna, drobna pani. Mówi łagodnie, miękkim głosem: <br>- Mój Boże, mój Boże... Biedne dziecko, kto by się tego spodziewał...<br>W dużych oczach - przypominają mi Ewę - czai się lęk. Ale strach nie dotyczy Ewy. Jest to jej własny lęk. Przed samotnością? Przed śmiercią? A może przed nieuchronną starością? <br>Zadziwia mnie, ile w Krakowie "przedwojennych" domów. Pokój ciotki Ewy wysoki, duży, sufit zdobiony bogato sztukaterią. I choć przeładowany meblami, to jednak jest piękny, czysty, urządzony ze smakiem. Obrazy, porcelana, dywany... <br>Pani domu nerwowo szarpie brzeg grubej, haftowanej serwety: <br>- Dlaczego mi nic nie napisała? <br>- Była zupełnie załamana. <br>- A pan jest... Grzegorz