Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
dzieciństwa, z niezwalczonym nigdy, gęstym zapachem mleka, pani o stalowych łydkach polewała go szlauchem i darła się, by mocniej wystawiał tyłek. Silny strumień wody wdzierał się w miejsca intymne, a pani, w lewej ręce trzymając szlauch, w prawej papierosa, przyglądała się mu ze wstrętem. Zupełnie jak kapo, esesman pedagogicznego ordnungu. Zafajdane majtki leżały daleko, odrzucone aż pod okno niczym odcięty od ciała embrion. Druga, nie gorsza przedszkolanka, przyprowadziła wszystkie dzieci: maluchy, średniaki, starszaki, wśród których była i Zygmuntowa miłość. Stanęły w półkolu i patrzyły szyderczo. Pod tymi spojrzeniami o mało nie spalił się ze wstydu, ale kapo polewała go wodą tak
dzieciństwa, z niezwalczonym nigdy, gęstym zapachem mleka, pani o stalowych łydkach polewała go szlauchem i darła się, by mocniej wystawiał tyłek. Silny strumień wody wdzierał się w miejsca intymne, a pani, w lewej ręce trzymając szlauch, w prawej papierosa, przyglądała się mu ze wstrętem. Zupełnie jak kapo, esesman pedagogicznego ordnungu. Zafajdane majtki leżały daleko, odrzucone aż pod okno niczym odcięty od ciała embrion. Druga, nie gorsza przedszkolanka, przyprowadziła wszystkie dzieci: maluchy, średniaki, starszaki, wśród których była i Zygmuntowa miłość. Stanęły w półkolu i patrzyły szyderczo. Pod tymi spojrzeniami o mało nie spalił się ze wstydu, ale kapo polewała go wodą tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego