kości <br>do pionu.<br>Kaziu leżał skurczony, z dziwacznie zgiętą ręką, <br>w którą wcisnął prawy policzek. Mdły poblask <br>od okna wydobywał z mroku kawałek ucha zakrytego do połowy <br>lokami. Gdyby nie wiedzieli, można by sądzić, że stoją <br>nad śpiącą dziewczyną.<br>- Zrobi karierę, co? - rzucił chłodno Pinokio. - Ma <br>rację nasza nocna - cherubin. Zakochać się i umrzeć. <br>Otwórz oczęta, ślicznotko, nie udawaj, że śpisz. <br>Nie ten oddech. - Potrząsnął leżącego za <br>ramię.<br>Kaziu drgnął i odwrócił twarz w ich stronę. <br>Trzeźwą, bez śladu snu.<br>- Mądry - wycedził przez zęby Pinokio. - Nie <br>struga wariata. Wiesz, czego chcemy, co?<br>- Kaziu, rany Julek, powiedz, że dasz mu w szczękę