późno. Chwała Bogu, znalazł on sobie tę Kwiatkowską. <br>Adam chrząknął. Władysiowie poruszyli się niespokojnie. <br>- Nie chrząkaj, Adam - przygwoździła go. - Ja przecież bez złego zamiaru. Tobie dobrze, mnie dobrze, szkoda, że wcześniej nie domyślili się. Ale mieux vaut tard que jamais Dzisiaj rozgniewałam się na Adama i ten malec Marci nieokrzesany... Zanadto uniosłam się, to prawda. A dlatego, że mnie było bardzo boleśnie - skrzywiła się do płaczu, opanowała jednak wzruszenie. - Boleśnie, że nikt nic nie zauważa. Przecież ja zmieniłam się... <br>Rzuciła okiem na męża, na syna, na Jadwigę. Badawczo, błagalnie. <br>- Ja bardzo się zmieniłam. A wszyscy do mnie, jakbym ja była ta