Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
Wielkie, czarne dłonie burzy sięgały już po niebo nad naszymi głowami. Jeszcze chwila i te dłonie jak gdyby rozwarły się, wysuwając ku przodowi kilka długich palców. Brunatna głowa ogromniała, zdawało się, że lada chwila ukaże się zza horyzontu jakaś . straszliwa twarz, którą poprzedziły wysunięte ręce i skłębione, rude włosy.
- Uciekajmy! Zaraz zerwie się wicher i lunie 'deszcz! - krzyknął Sokole Oko.
W tym momencie dostrzegłem czerwony kajak płynący w kierunku Topielca. Rozpoznałem w nim Hildę, wiosłowała szybko, ile jej tylko sił starczyło. Ale było to dla mnie oczywiste, że nie zdoła przed burzą schronić się na brzegu.
Raptem usłyszeliśmy głośny, narastający szum
Wielkie, czarne dłonie burzy sięgały już po niebo nad naszymi głowami. Jeszcze chwila i te dłonie jak gdyby rozwarły się, wysuwając ku przodowi kilka długich palców. Brunatna głowa ogromniała, zdawało się, że lada chwila ukaże się zza horyzontu jakaś . straszliwa twarz, którą poprzedziły wysunięte ręce i skłębione, rude włosy.<br>- Uciekajmy! Zaraz zerwie się wicher i lunie 'deszcz! - krzyknął Sokole Oko.<br>W tym momencie dostrzegłem czerwony kajak płynący w kierunku Topielca. Rozpoznałem w nim Hildę, wiosłowała szybko, ile jej tylko sił starczyło. Ale było to dla mnie oczywiste, że nie zdoła przed burzą schronić się na brzegu. <br>Raptem usłyszeliśmy głośny, narastający szum
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego