rozstąpiły się w złowrogim milczeniu. Zygmunt przeszedł bez słowa i gdy zaczął chrobotać kluczem w zamku, rozmowa, wspomagana westchnieniami, potoczyła się dalej:<br>- Ech, dożyliśmy czasów...<br>- Żeby tylko uczciwych nie omamił...<br>- Mówiłam, że koniec świata i Antychryst na Ziemi zaczyna władać...<br>"Żeby tylko Północny dał znać!" - pomyślał Zygmunt, wchodząc do mieszkania.<br>Zasypiając, słyszał, nie wiadomo, czy w sobie, czy na zewnątrz, za oknem, potężny świst i szelest, który na pewno nie był szelestem liści ani świstem wiatru. Może to dzień poderwał się do lotu, zdążając do wytęsknionego poranka na drugim końcu doby, a może sen sfrunął i zaczął wysiadywać obrazy w śpiącej