Bał się, że dojdzie go jak uderzenie w dzwon alarmowy rozpaczliwa prośba - niech pan mnie ratuje, gwałtownie mi trzeba pieniędzy. Jednak, czy malarz krępował się domagać poparcia, i zaciągać pożyczkę, o której dobrze obaj wiedzieli, że jest darowizną, czy może stał ktoś przy nim, bo ograniczył się do cierpkiego zdania:<br>- Zmartwienie? - śmiech był podobny do czkawki. - Nie większe niż zwykle. Żona wymaga, żebym wziął się do jakiejś pracy, zaczął zarabiać. Czy pan by nie zechciał spytać kolegów z innych ambasad, wydają biuletyny, może potrzebny im grafik, rysownik? Ja nie chcę dużo, nieco więcej niż sprzątacz, a na pewno mniej niż kucharz