zakończono. <br><br>Piękność wieży okazywała się coraz wyraźniej, gdy rozbierano rusztowania. Zachwytu było co niemiara; zachwycał się lud pięknością wieży, zachwycał się biskup, zachwycał się książę. Wszyscy wychwalali budowniczego, podziwiali jego zdolności, głosili jego sławę. <br>Tylko sam budowniczy nie cieszył się dziełem własnym. Od czasu utraty brata nie zaznał chwili spokoju. Zmizerniał, schudł i przyczerniał; sen go odbiegł. Ludzi unikał, zamykał się sam ze swymi myślami. Czyżby za bratem tak rozpaczał? Różni różnie mówili. Byli tacy, którzy opowiadali, jak nocami w zamkniętej izbie sam ze sobą rozmawiał, krzyczał, jakby kogoś chciał wyrzucić, jak gdyby przed kimś usprawiedliwiał się. Zauważono, że budowniczy bywa