Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
ptaka; ciemne strąki wzburzonych włosów, rozsypane na czole, opadały mu na brwi i oczy pełne ognia.
Wysocki i Zaliwski, sztywni w swych mundurach, patrzyli w niego nieruchomo. Do nich to właśnie przemawiał, siedzących naprzeciw za stołem.
Nie opodal, pod ścianą pełną wdzięcznych kopersztychów, tkwił w rogu kozetki trzeci gość Mochnackiego.
Znajdował się poza kręgiem światła, roztoczonego jak wachlarz od lampy nakrytej umbrą malowaną w kwiaty; więcej - wyglądał z pozoru, jakby przebywał również poza kręgiem rozmowy przy stole prowadzonej.
Zdawał się drzemać w zielonym cieniu, obojętnie i nieporuszenie.
- Ach, Maurycy! - zawołał Wysocki. - Jakże ta my, ludzie nie znani nikomu, nic dotąd w społeczności
ptaka; ciemne strąki wzburzonych włosów, rozsypane na czole, opadały mu na brwi i oczy pełne ognia.<br>Wysocki i Zaliwski, sztywni w swych mundurach, patrzyli w niego nieruchomo. Do nich to właśnie przemawiał, siedzących naprzeciw za stołem.<br>Nie opodal, pod ścianą pełną wdzięcznych kopersztychów, tkwił w rogu kozetki trzeci gość Mochnackiego.<br>Znajdował się poza kręgiem światła, roztoczonego jak wachlarz od lampy nakrytej umbrą malowaną w kwiaty; więcej - wyglądał z pozoru, jakby przebywał również poza kręgiem rozmowy przy stole prowadzonej.<br>Zdawał się drzemać w zielonym cieniu, obojętnie i nieporuszenie.<br>- Ach, Maurycy! - zawołał Wysocki. - Jakże ta my, ludzie nie znani nikomu, nic dotąd w społeczności
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego