Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
śpiewała smutną i głupią piosenkę o matce, o szpitalu i o głodzie. Płacząc ciągle, Teodozja zamknęła okna. W pokoju zrobiło się cicho i ponuro. O szyby dzwonił tylko żałosny śpiew dziewczynki. Zygmunt usiadł w rogu kanapy i palił papierosa po papierosie. Słońce się gdzieś skryło, wiatr pędził chmury po niebie. Zrobiło się prawie ciemno, gdzieniegdzie w sąsiednich mieszkaniach zapalano światło.
O zwykłym czasie przyszła Stukonisowa. Bąknęła o jakiejś redukcji, o wietrze. Od zapłakanej Teodozji dowiedziała się o stanie swego lokatora. Poszła, przyjrzała mu się, po czym wróciła i jęknęła:
- Tego tylko brakowało, ciekawam, kto go i za co pochowa? Wczoraj jeden
śpiewała smutną i głupią piosenkę o matce, o szpitalu i o głodzie. &lt;page nr=288&gt; Płacząc ciągle, Teodozja zamknęła okna. W pokoju zrobiło się cicho i ponuro. O szyby dzwonił tylko żałosny śpiew dziewczynki. Zygmunt usiadł w rogu kanapy i palił papierosa po papierosie. Słońce się gdzieś skryło, wiatr pędził chmury po niebie. Zrobiło się prawie ciemno, gdzieniegdzie w sąsiednich mieszkaniach zapalano światło.<br>O zwykłym czasie przyszła Stukonisowa. Bąknęła o jakiejś redukcji, o wietrze. Od zapłakanej Teodozji dowiedziała się o stanie swego lokatora. Poszła, przyjrzała mu się, po czym wróciła i jęknęła:<br>- Tego tylko brakowało, ciekawam, kto go i za co pochowa? Wczoraj jeden
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego