Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
słychać było dźwięki fortepianu. No ale w końcu, myślałem sobie, człowiek się coraz starszy robi, a nie coraz młodszy, i dlatego coraz mniej słyszy. I ja się starzałem, i pani Maryla, chociaż kiedyś mi się wydawało, że ona zawsze będzie taka sama. Ale to starość jest dla wszystkich taka sama. Zrównuje brzydkich i pięknych. Jakieś piętnaście lat temu przestała pracować w szkole i uczniowie przychodzili do niej rzadko. To się jakoś wtedy zaczęło. Wieczorami spotykałem ją przy śmietniku, widziałem, jak coś z niego wybiera - ale udawałem, że jej nie zauważam. A ona to chyba nic nie udawała, bo wyglądała tak, jakby
słychać było dźwięki fortepianu. No ale w końcu, myślałem sobie, człowiek się coraz starszy robi, a nie coraz młodszy, i dlatego coraz mniej słyszy. I ja się starzałem, i pani Maryla, chociaż kiedyś mi się wydawało, że ona zawsze będzie taka sama. Ale to starość jest dla wszystkich taka sama. Zrównuje brzydkich i pięknych. Jakieś piętnaście lat temu przestała pracować w szkole i uczniowie przychodzili do niej rzadko. To się jakoś wtedy zaczęło. Wieczorami spotykałem ją przy śmietniku, widziałem, jak coś z niego wybiera - ale udawałem, że jej nie zauważam. A ona to chyba nic nie udawała, bo wyglądała tak, jakby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego